Gdy Kostka do nas trafiła miała już pół roku.
A trafiła dzięki koleżance :) - dziękujemy ci za nią :)
znajda z ulicy, spod sklepu, kim byli rodzice nie wiadomo?
Nawet nie było z nią tak źle, bo pcheł i innych stworzeń nie miała
i wiedziała do czego służy kuweta
Może więc ktoś ją wyrzucił? Tego też nie wiadomo...
Jedyne co jej doskwierało to brud i żadne lamenty nie pomogły
Odbyła się brutalna dla przyszłych rodziców kąpiel, a mokre stworzenie i tak zaraz uciekło schować się pod piec. Gdzie najbrudniej :)
Kostka trafił do nas w momencie, kiedy akurat wprowadzaliśmy się do naszego pierwszego, wynajmowanego mieszkania
Był to wrzesień 2009 roku
i zdjęć małej damy powstało wtedy aż 3.
przed piecem
oraz na starej kanapie, bo każdemu kotu wiadomo, że w łóżku najlepiej
Pamiętam, że tej pierwszej nocy zamknęliśmy drzwi naszego pokoju, bo nie chcieliśmy by spała w naszym łóżku, jednak o 6 nad ranem obudziło nas żałosne miauczenie, a gdy tylko otwarłam drzwi traktor chodził już tak głośno jak...nigdy później :)
No i od razu hops do łóżka :)
Pozdrawiamy :)